Dziś byłam na zakupach. Super sprawa, ubóstwiam chodzić tu po centrum, jest tyle ludzi, kocham ten gwar, czuję, że żyję. Zawsze lubiłam duże miasta. Belfast może nie jest aż tak duży, ale 4 razy większy od mojego rodzinnego miasta więc myślę, że w sam raz. Ale wracając do zakupów; sklepów jest tu masa i wszystkie dostępne, piszę dostępne bo w Polsce do niektórych markowych sklepów nie wchodziłam, nie dlatego żebym się bała ale jakoś dziwnie mnie odstraszały te chłodne i puste wnętrza. Tu wszędzie są ludzie i nikt mnie nie atakuje w wejściu ze słowami "w czym mogę pomóc" , ani nikt nie chodzi za mną jak cień i nie patrzy jak na potencjalnego złodzieja. Więc buszuję po sklepach radośnie i swobodnie. Spodobały mi się spodenki w kratę, w Polsce pewnie bym ich nie ubrała ale tutaj jest taka swoboda w ubiorze, że chyba przyszaleję. Następna rzecz która mi się tu bardzo podoba: nikt na mnie nie patrzy a przede wszystkim nie ocenia, przynajmniej tak czuję. W pewnym momencie patrzę a tu w sklepie stoi elegancko ubrany facet, czarna skóra, świetne buty i co? wyciąga z kieszeni wełniane rękawiczki w czerwono-białe paseczki takie z uciętymi palcami a na nie zakłada się taką zakładkę w kształcie czapeczki,
zakłada je na ręce i wychodzi. Stałam chwilę jak słup a potem pomyślałam, świetnie skoro jemu się podobają to dlaczego ma ich nie nosić i dlaczego ja mam sobie nie kupić spodni w kratkę skoro mi się podobają i ich nie nosić. Każdy pretekst jest dobry ;).Teraz jest okres świąteczny i na ulicach Belfastu widać często ludzi w czapeczkach św.Mikołaja, w sweterkach świątecznych w renifery, bombki, i różne kolorowe "kiczowate" świąteczne elementy. Może dlatego tak bardzo tu czuć tą magię świąt?
środa, 31 grudnia 2014
Początek
No więc zaczynam moją przygodę z blogiem, a więc od początku. Mam 50, lat prawie 2 lata temu dowiedziałam się, że mam nowotwór złośliwy. Podczas wycięcia nowotworu uszkodzono mi strunę głosową, następna operacja, chorobowe się przedłużało, potem świadczenie rehabilitacyjne no i w pracy mi podziękowano, a ponieważ podejrzewano przerzut wystąpiłam do ZUS o rentę, no i dostałam na całe 3 miesiące do czasu wykluczenia przerzutu. Swoją drogą nie chcę przerzutu ani tej wypłakanej renty. A więc podsumowując: mam: 50 lat, 30 lat pracy w Polsce, nie mam: przerzutu, pracy ani renty. I tu zaczyna się moje drugie życie: wyjeżdżam do BELFASTU i zostaję emigrantką.
Belfast to dziwne miasto od samego początku wszystko mnie tu zaskakuje.Domy prawie jednakowe z cegły,szerokie ulice, ruchliwe centrum i masa uśmiechniętych ludzi.Domy nie są tu tak okazałe jak w Polsce,ale ludziom żyje się tu o wiele łatwiej. Myślę że w Polsce ludzie mieszkają dobrze,ale żyją skromnie a tu mieszkają skromnie a żyją dobrze. Bardzo zdziwiło mnie że ludzie którzy wysiadają z autobusu zawsze dziękują kierowcy (niesamowite) zresztą na każdym kroku słychać: sorry, thank you. Ludzie jak już wspomniałam są uśmiechnięci i bardzo pomocni, na ulicy często zagadują, nie wiem czy na prawdę są tacy czy tylko udają i szczerze mówiąc wcale mnie to nie obchodzi po prostu podoba mi się to.
Subskrybuj:
Posty (Atom)