Gdy dowiedziałam się, że mam nowotwór, pierwszą moją myślą było to, że w końcu odpocznę, że pójdę na zwolnienie i nikt nie będzie na mnie krzywo patrzył. W szpitalu poznałam młodą dziewczynę, tak jak ja pracowała w korporacji, dużo rozmawiałyśmy. Powiedziała mi, że zaraz po operacji wróciła do pracy i trafiła na zebranie. Siedząc na spotkaniu i słuchając tych bzdur zapytała siebie: co ja tu robię ? jest tyle ważniejszych rzeczy w życiu niż "sprzedaż" a życie jest zbyt krótkie i zbyt piękne, aby je marnować. Wstała i wyszła. Ja też nie wróciłam do pracy w korporacji. Wiem, że wielu z Was myśli inaczej, ale ja opisuję tu swoją historię i swoje przemyślenia. Może nie nadaję się do dzisiejszego drapieżnego świata korporacji, może zbyt dobrze pamiętam czasy kiedy ludzie w pracy zostawali przyjaciółmi na całe życie (sama mam kilku takich przyjaciół z pierwszej mojej pracy). Żałuję tylko jednego, że to wszystko wydarzyło się tak późno, że nie jestem tą młodą dziewczyną, która ma możliwość zmiany już teraz, ale z drugiej strony cieszę się, że w ogóle dostałam kopniaka od życia i mogłam się otrząsnąć, bo dzięki temu jestem tu i teraz i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwa na mojej małej zielonej wyspie :)
A słowa piosenki GALERA w pełni oddają obraz pracy w korporacji, warto posłuchać ;)
Widzę ze odnajdujesz się na emigracji pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak i to bardzo, chyba znalazłam w końcu swoje miejsce i azyl ;)
UsuńBeti, zmiany w przyrodzie, zmiany w życiu i zmiana zdjęcia na profilu :) pięknie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dziękuję za miłe słowa :)
Usuń