No i mamy Nowy Rok.
A ja mam: nowe życie, nowe miasto, nowe mieszkanie i mam nadzieję nową pracę, oraz starą figurę, starą urodę i starego męża ( ale to ostatnie akurat mi pasuje). A propos nowej pracy; byłam w banku założyć konto (bo tu starając się o pracę trzeba mieć konto), poszło szybko i sprawnie. Konto i karta bez żadnych opłat, miło. Następnie udałam się do Job and benefits (tutejszy Urząd Pracy) w celu rejestracji, tu już nie było tak sprawnie. Po kilku dniach dostałam wezwanie z urzędu w celu stawienia się w ciągu 5 dni. Nauczona doświadczenie z kraju, że wezwanie do urzędu to zawsze kłopoty, poszłam z duszą na ramieniu. Może mnie deportują ;). Jakaż była moja ulga, gdy Pani w urzędzie z uśmiechem na twarzy wyjaśniła mi, ze złożyłam podpis nie zgodny z podpisem w paszporcie. Podpisałam się imieniem i nazwiskiem a powinno być nazwiskiem i imieniem. Swoją drogą są bardzo szczegółowi. Wracając do domu całą drogę zastanawiałam się czego ja się obawiałam, skąd ten dziwny strach, przecież mówiłam prawdę, nic nie kombinowałam a jednak jakiś dziwny niepokój pozostał, chyba jestem za stara na to wszystko....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz