poniedziałek, 19 stycznia 2015

Służba zdrowia.

Ile to ja się nasłuchałam w kraju o fatalnej służbie zdrowia w UK. Najwięcej oczywiście mieli do powiedzenia głównie Ci, którzy tu nigdy nie byli. Będąc tu moja córka w pracy stanęła niefortunnie na deskę z gwoździem, który wbił się jej w stopę. Udała się do szpitala na ostry dyżur, gdzie po 15 minutach została przyjęta. Zrobiono jej prześwietlenie stopy, dostała zastrzyk przeciwtężcowy, dostała antybiotyk na 5 dni i reklamówkę opatrunków, oczywiście wszystko za darmo. Wczoraj mój zięć poparzył się w pracy gorącym olejem, udał się do przychodni, gdzie opatrzono mu ranę. Dostał maść i opatrunki do domu (oczywiście za darmo) i ma pojawić się do kontroli za dwa dni. Będąc w Polsce nie raz korzystałam z ostrego dyżuru w szpitalu czekając od kilku do kilkunastu godzin, gdzie po byle jakich oględzinach lekarza musiałam szukać nocnej apteki żeby wykupić lekarstwa, za które zawsze słono płaciłam. Leki które się okazywały nie skuteczne i nie pomagały wyrzucałam i szłam po nowe do lekarza , znowu do apteki i znowu płaciłam. W Belfaście lekarstwa są za darmo i dostaje się tyle tabletek na ile dni wypisał lekarz, nie marnuje się ani leków ani pieniędzy. Łatwo wypisywać co raz to nowe specyfiki jak płaci za nie klient. Tu za leki płaci państwo i może dlatego nie ma korupcji i przekupstwa sieci farmaceutycznych, ani tysiąca leków takich samych pod różnymi nazwami i za różne pieniądze. Da się? A no da się. Do dziś nie rozumie dlaczego nie weźmiemy dobrego przykładu z państw które sobie świetnie radzą ze służbą zdrowia, a za to wiecznie tworzymy jakieś chore listy leków refundowanych, w których się już wszyscy pogubili łącznie z ministrem zdrowia.

1 komentarz: