Nie wiem, czy tak cudownie świecące słoneczko, czy zapach wiosny w powietrzy sprawiły, że wzięło mnie na wspomnienia z dzieciństwa. Moje dziecięce lata kojarzą mi się zawsze ze słońcem. Nie dawno na facebooku widziałam zdjęcie z lat 70-tych, na którym dzieci zgromadzone były wokół trzepaka i od razu przypomniała mi się nasza ferajna z osiedla. Boże, ile to myśmy godzin spędzali wisząc głową w dół na tym "urządzeniu". Pamiętam jak dziś naszą koleżankę Basię, której podczas upadku z metalowej siatki wbił się drut w rękę, a ona ze strachu przed gniewem mamy długo to ukrywała, dopiero jak rana zaczęła ropieć to się przyznała, a bliznę ma do dziś. Pamiętam też Beatę, która skacząc z balkonu na budowie, podczas ucieczki przed stróżem przygryzła sobie język, byłam przerażona ilością krwi.Wszystkie drzewa na osiedlu były nasze i wszystkie rusztowania były zdobyte. Ale nie wszystkie nasze zabawy kończyły się tak drastycznie, często bawiliśmy się w sklep. Kto miał wagę plastikową ten był sprzedawcą, zawsze była nią jedna koleżanka, więc postanowiłyśmy zrobić sobie samemu wagę z patyka i kamieni. Asortyment sklepu stanowiło to co udało nam się wcześniej znaleźć na podwórku. Często grałyśmy w "pomidora","gumy","chłopka" i podchody, mamy nigdy nie mogły się nas dowołać na obiad. Pamiętam, że zawsze świeciło słońce a z otwartych okien dochodziła z radia audycja "Wesoły autobus". Kiedy padał deszcz spotykałyśmy się na klatce schodowej i siedząc na kocach robiłyśmy z kartonów domki dla lalek i szyłyśmy ubranka. Zimą w ferie zawsze po Teleferiach brałyśmy sanki i ruszałyśmy
do Parku Strzeleckiego na górkę, wracałyśmy jak zapadał zmierzch, ale przed wejściem do domu zawsze suszyłyśmy spodnie na klatce schodowej przy grzejniku, żeby nie dostać za dużej reprymendy od rodziców. Pamiętam, że zimą przy trzepaku robiłyśmy test odwagi i przyklejałyśmy języki do metalu czekając, aż przymarzną,nie raz odrywałyśmy z krwią. Nie mam pojęcia skąd takie szalone pomysły przychodziły nam do głowy, dobrze że rodzice o 90% tych zwariowanych pomysłów nie mieli pojęcia. Takich przykładów mogłabym przytaczać tysiące, podwórko było naszym drugim domem, ale bez obaw wszystkie przeżyłyśmy i mamy się dobrze. Dziewczyny pozdrawiam Was i dziękuję za te wspaniałe chwile.