wtorek, 14 listopada 2017

Jak ja to widzę.

Ruch lewostronny.
Jak ogólnie wiadomo w UK panuje ruch lewostronny, który nie raz dał mi się we znaki gdy zaczynałam tu jeździć, szczególnie na wszechobecnych rondach, ale jako pieszy też miałam problemy przechodząc przez jezdnię. Będąc dzieckiem wbijano mi do głowy żeby patrzeć w lewo potem w prawo i znów w lewo i tak zostało mi do dziś, nie jestem w stanie pozbyć się tego nawyku no i niestety tu to nie działa, gdy patrzę w lewo i widzę że nic nie jedzie wystawiam nogę a pojazd nadjeżdża z prawej no i po nodze. Żeby pozbyć się tego problemu nasi Wyspiarze wpadli na genialny pomysł i zastosowali napisy na jezdni informujące mnie w którą stronę mam patrzeć, nie ukrywam że są one bardzo pomocne. Również czerwone światło na przejściu jest tu ciekawostką, dla przeciętnego  Brytyjczyka wcale nie oznacza stop tylko ostrzega, możesz przejść ale masz być szybki i ostrożny, kierowcy są do tego przyzwyczajeni i nie trąbią, zwalniają a nawet zatrzymują się aby przepuścić pieszego.


Nawiasem mówiąc ruch lewostronny obowiązuje w 75 krajach, a jeszcze całkiem nie dawno bo około 300 lat temu po lewej stronie jezdni podróżowało się praktycznie we wszystkich cywilizowanych krajach, w tym również w Polsce o czym nie miałam pojęcia. 

Autobusy.
Stojąc na przystanku, wcale nie oznacza że chcę skorzystać z autobusu, kierowca autobusu nie ma obowiązku się zatrzymać, muszę mu dać znak że chcę skorzystać z tego środka transportu, czyli machnąć na niego ręką tak jak na taxi, ale gdy się zagapię lub zamyślę to mam problem, autobus przejedzie obok przystanku jakby mnie tam nie było. Bilet kupuję u kierowcy, chyba że mam tygodniowy lub miesięczny. Kupując bilet mówię dokąd jadę. Bez biletu nie wejdę do autobusu, gdyż są tylko jedne drzwi z przodu, także sprawa tzw. "gapowiczów" rozwiązana.


Jednostki miary i wagi.
No tak nie dość, że ruch lewostronny to jeszcze odległość podaje się tu w milach i stopach, a jeżeli to mało to kilogramy podaje się w funtach a zamiast centymetrów mamy cale (istny raj dla matematyków ). Piwo w pubie zamawia się na pinty. Jedna pinta to 568 ml płynu, więc duże piwo to pint a małe to half pint. 


Jedzenie.
No cóż na temat gustów się nie dyskutuje, ale niektóre posiłki angielskie dla mnie są bardzo dziwne. Typowe angielskie śniadanie czyli tzw. breakfast to nic innego jak jajko, bekon, kiełbaski, pomidor, grzyby i fasola 

co prawda jedzone raczej od święta bo na co dzień Anglicy jedzą płatki albo tosty z dżemem. Wszechobecny jest też fish and chips czyli ryba z frytkami, ale najciekawsze są kanapki z chleba tostowego z chipsami lub frytkami, no comment.


Angielska uprzejmość
Anglicy są bardzo uprzejmym narodem, do każdej prośby używają słowo please, nie użycie tego słowa może być uznane za nieuprzejme. Przytrzymywanie drzwi do sklepu, przychodni lub innego budynku dla osób wchodzących lub wychodzących po Tobie uważane jest za gest oczywisty. Poza tym Anglicy ciągle się przepraszają, słowo sorry jest wszechobecne. Są też bardzo cierpliwi, często mam wrażenie, że nikomu się tu nie spieszy, oni zawsze cierpliwie czekają w kolejce a przepychanie się jest nieakceptowalne. No i w końcu uśmiech, uśmiechają się wszyscy do wszystkich, Anglicy kochają uśmiechniętych ludzi, uśmiechem można załatwić tu bardzo dużo, a i jeszcze jedno jak tylko w przelocie spota się Wasz wzrok to od razu jesteście pozdrawiani, zagadywani o samopoczucie albo o pogodę o której zresztą Anglicy kochają rozmawiać.

Ubiór i porządek.
Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że Anglicy nie przykładają wagi do stroju, zimą na ulicy spotykam ludzi w krótkim rękawku a latem w skórzanej kurtce z futerkiem, w sklepie widuję dziewczyny w pidżamie lub szlafroku, a w galerii handlowej lub autobusie w wałkach na  głowie. Panuje tu ogólny luz blues i nikogo to nie dziwi. Na Anglikach nie robią również wrażenia markowe ciuchy, gdyż większość ubrań tu jest markowa, nike lub adidas nie świadczą wcale o statusie człowieka gdyż cenowo ciuchy markowe nie są wiele droższe od pozostałych. Zaś jeśli chodzi o porządek w domach to większość Anglików wyznaje zasadę My house is my castle i dom w którym panuje bałagan jest wciąż ich własnym domem, typowy angielski luz nie pozwala im na przejmowanie się drobiazgami.



Dwa krany i brak prądu w łazience.
Angielska łazienka to bardzo ciekawe miejsce, szczególnie dla nas Polaków, w większości domów umywalka posiada dwa odrębne krany na ciepłą i zimną wodę, aby umyć ręce trzeba nieźle się nakombinować aby się nie poparzyć, opanowałam tę sztukę do perfekcji. Dlaczego dwa krany, tego dokładnie nikt nie wie i lepiej Anglików o to nie pytać. Drugą ciekawą rzeczą jest brak kontaktów w łazience, jeżeli chcesz wysuszyć włosy, albo skorzystać z elektrycznej golarki musisz zmienić pomieszczenie no cóż idzie się przyzwyczaić. No i jeszcze jedna ciekawostka, światło w łazience zapala się pociągając za sznureczek,  znaleźć sznureczek po ciemku też jest nie lada sztuką, przypomina zabawę w ciuciubabkę. A to wszystko dla naszego bezpieczeństwa.



Okna i schody.
Wszystkie okna w budynkach otwierane są na zewnątrz, związane jest to z pogądą, padający często deszcz przy tak otwartym oknie nie naleje się do środka, ale z tym bym polemizowała. Wszystko fajnie, ale umyć takie okna to dopiero sztuka tym bardziej że przy trzyczęściowych, środkowa część się w ogóle nie otwiera, więc umyć je można tylko z zewnątrz. Na parterze nie ma problemu ale piętro musi umyć ekipa zaopatrzona w specjalne wysięgniki i drabiny. No i jeszcze super schody, kompletnie nie ergonomiczne po prostu za krótkie, stopa o rozmiarze 37 nie mieści się na nich, wielu z nas zaliczyło jazdę bez trzymanki zanim nauczyło się po nich chodzić.                                               

To tylko kilka przykładów które zwróciły moją uwagę, na pewno każdy kto tu był lub jest ma podobne spostrzeżenia. Wiele rzeczy czy sytuacji z jakimi się tu spotkałam i które mnie zadziwiły dla przeciętnego Brytyjczyka są zupełnie normalne i bardzo dobrze bo w końcu to ich kraj i ich zwyczaje.
W następnym poście postaram się opisać jak nas widzą Brytyjczycy,co ich zdziwiło i na co zwrócili uwagę będąc w naszym kraju.