piątek, 8 maja 2015

Wszystko pierwsze...od nowa.

Pierwszą jazdę samochodem po Belfaście mam już za sobą. No cóż po 30 latach prowadzenia samochodu w Polsce, czas uczyć się od nowa. Jazda lewą stroną nie jest taka straszna, ale zawsze na skrzyżowaniu zastanawiam się w którą "dziurę" wjechać, nie wspomnę o szukaniu pasa bezpieczeństwa, o zmianie biegów w drzwiach, oraz o wsiadaniu za kierownicę po lewej stronie auta. No ale skoro przyszło mi tu żyć czas się przestawić, muszę zacząć myśleć po angielsku nie tylko za kierownicą ale także przechodząc przez ulicę, najpierw muszę spojrzeć w prawo, a nie jest to takie proste po 50-ciu latach patrzenia w lewo :). Muszę też zacząć częściej się uśmiechać, szczególnie na ulicy.
Pierwszą wizytę u lekarza też już mam za sobą. Swoją drogą byłam bardzo mile zaskoczona tą wizytą bo ze względu na moją chorobę bardzo się jej obawiałam. Lekarz przyjął mnie o wyznaczonej porze a tłumacz był już na miejscu, nigdzie się nie spieszył, wypytał mnie o przebieg choroby, poświęcił mi tyle czasu ile trzeba, zmierzył mi ciśnienie i tętno. Zostałam zapisana do specjalistów, dostałam zlecenie stałe na leki, które w Belfaście są za darmo :). Nareszcie poczułam się jak pacjent, a nie ktoś kto przyszedł do gabinetu i zawraca głowę lekarzowi, który ma jeszcze tyle spraw do załatwienia. Bardzo miłe uczucie ! Zobaczymy jak będzie dalej, ale tak bardzo nie chciałabym się rozczarować.
No i moja pierwsza praca (swoją drogą dziwnie to brzmi po przepracowaniu 30-tu lat w Polsce) ale jakby na to wszystko nie patrzeć tu na wyspach pierwsza. Szukając pracy w moim wieku, bez znajomości języka nie liczyłam na nic, a tu znowu miła niespodzianka. Mam pracę można powiedzieć w białych rękawiczkach, pracuję przy pakowaniu żywności :)
Cieszę się bo ze mną pracuje dużo Polaków, Czechów i Słowaków, także jest z kim pogadać na przerwach.
Zdziwiona jestem też średnią wieku pracujących, jest bardzo dużo starszych ( teraz już wiem gdzie są Polacy w wieku przedemerytalnym). Pracując mam dużo czasu na myślenie i tak się zastanawiam, co my tu wszyscy robimy? dlaczego nie możemy pracować we własnym kraju? o co w tym wszystkim chodzi? Wiem młodym ludziom wmawia się, że teraz mają wolność, że mogą pracować wszędzie, że nie ma granic, a ciekawe co powiedziano by nam 40-to i 50-cio latkom, że też możemy się rozwijać? Jak ja poszłam do swojej pierwszej pracy w Polsce to całą wiedzę i doświadczenie przekazywali mi właśnie tacy 40-to i 50-cio latkowie, dziś my zamiast przekazywać swoją wiedzę zdobytą w Polsce jesteśmy tu, nie wiem czy to jest dobre, myślę jednak, że nie....No cóż ale i tak uważam, że jestem szczęściarą, dostałam drugie życie, więc staram się je jak najlepiej wykorzystać tu i teraz, trzeciego nie będzie :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz